Rowerem przez świat

Bardzo lubię swój rower - to wyznanie rozśmieszyło ostatnio mojego Narzeczonego jak mało co, a tymczasem jest prawdziwe. Lubię swój rower, to moje oczko w głowie. Choć cały czas brakuje mu jeszcze do doskonałości (czyt.wciąż nie ma koszyka). Mam go od pół roku, bo pewnego dnia postanowiłam wysiąść z tramwaju i przesiąść się na dwa kółka. Zresztą patrząc na ulice, nie ja jedna. Jazda na rowerze ma wiele zalet, ale ma też jedną podstawową wadę - innych ludzi. 


Jazda na rowerze jest przyjemna. Nie stoisz w korkach, masz gdzie zaparkować, rower zawsze jest na czas, dotleniasz organizm, chłoniesz witaminę D, opalasz twarz, spalasz kalorię, podziwiasz widoki. Wszystko super do momentu kiedy nie trafisz na...pieszego, ewentualnie kierowcę. O tym, że kierowcy nie szanują cyklistów nie będę pisać, bo nie chcę sobie podnosić ciśnienia. Jesteśmy takimi samymi uczestnikami ruchu, tylko że na dwóch kółkach lepiej widać przewinienia kierowców, którzy przecież tak często są nieomylni. 

Jednak bardziej niż kierowcy irytujący są piesi, bo przecież "na rowerze to się jedzie ulicą". Okej, jedzie się ulicą pod warunkiem, że są ku temu warunki i nie ma korków. Bardzo często spotykam się z sytuacją, gdzie nie da się "ominąć" korka blisko prawego krawężnika na jezdni, ponieważ kierowcy stoją jak chcą, jeden bliżej prawej inny dalej. Co wtedy ma zrobić cyklista? Jeździć slalomem między samochodami? Nie, wjeżdża na chodnik. Rozumiem, że to może denerwować ale tylko w momencie kiedy ktoś nie stosuje się do zasad. Ja, wjeżdżając na chodnik, zawsze ustępuje miejsca pieszym i nie czekam aż któryś mnie przepuści. Gdy trzeba, zsiadam z roweru i go prowadzę. Kiedy ktoś mnie przepuszcza ładnie z uśmiechem, dziękuje. Nawet kodeks ruchu drogowego wyraźnie mówi, że gdy nie ma wydzielonej ścieżki rowerowej, cyklista ma prawo jechać po chodniku, ale uważając na pieszych. 

Tak więc (nie zaczyna się zdania od "więc") jadę sobie po chodniku i słyszę; "z tym rowerem to na ulicę", "jeżdżą jak chcą", " po chodniku się chodzi, a nie jeździ rowerem". I tylko dlatego, że jestem dobrze wychowana ci wszyscy piesi ( z całym szacunkiem do starszych, ale zazwyczaj to oni mają najwięcej do powiedzenia) nie usłyszą co o nich i o ich komentarzach, myślę. Bo inaczej już dawno bym to zrobiła. 

A teraz inna sytuacja moi drodzy piesi. Kto z Was nigdy w życiu nie szedł ścieżką rowerową, co? Ręka do góry. No właśnie. Ludzie się wkurzają, bo rowerzysta jedzie po chodniku, a ile razy  ja, zresztą podejrzewam, że nie tylko ja miałam sytuację, gdzie ktoś szedł ślimaczym tempem po ścieżce i słysząc dzwonek jeszcze fukał, że ktoś w ogóle ma czelność dzwonić na niego dzwonkiem. I tym się właśnie różnimy. Cyklista jadąc po chodniku uważa na pieszych i nie komentuje ich głupiego gadania pod nosem (mówię oczywiście na swoim przykładzie, ale wierzę że jest więcej takich osób), a pieszy spacerując sobie po ścieżce rowerowej oburza się, że zwraca się mu uwagę i trąbi.I wtedy się nie pamięta co się mówiło o rowerzyście. A przecież "chodzi się po chodniku", więc ja nie rozumiem oburzenia. 

I tu po raz kolejny potwierdza się zdanie, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Bo zależy w jakim miejscu jesteśmy, taką przyjmujemy postawę. Życzę wszystkim komentatorom i znawcom kodeksu ruchu drogowego żeby wsiedli na rower i trafili na takie sytuację i na chodniku i na ścieżce rowerowej. Zobaczymy jak zmieni się ich punkt widzenia. Bo w społeczeństwie nie chodzi o nic innego tylko o odrobinę wzajemnego szacunku i zrozumienia. 

A Wy? Jeździcie na rowerze czy wolicie inny środek transportu? 

36 komentarzy:

  1. Ja marzę o mieszkaniu w mieście właśnie ze względu na rower. Gdybym miała takie warunki, to kupiłabym sobie piękny rowerek i jeździła tylko nim. Zawsze bardzo mi się podobało widząc cyklistów i to, jak sobie spokojnie jeżdżą po miasteczkach. Mieszkam w górach i tutaj jazda rowerem to już się kojarzy z jakimś kolarstwem górskim a nie przemieszczaniem się z miejsca a do b, bo np: ja wyjeżdżając do sklepu na rowerze byłabym już spocona jak świnka bo mam drogę ostro w górę cały czas. Zazdroszczę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo ale myśle, że mieszkanie w górach ma też swoje plusy. I to bardzo duże. Bardzo lubię góry, ich klimat. Drewniane domki, życzliwych ludzi. Magia. Zawsze możesz wskoczyć na rower bardziej rekreacyjnie. I podziwiać te piękne widoki albo odkrywać nowe i dzielić się tymi chwilami z nami poprzez zdjęcia :)

      Usuń
    2. nie jest to wcale takie łatwe przy niemal zerowej kondycji. Po mieście lepiej, bo wszędzie prostka i nawet tego nie czuć tak bardzo.

      Usuń
  2. Ach nie jeździłam na rowerze z dobrych pięć lata i wiem, że to szokujące wyznanie :D Zdawało mi się, że jestem już za stara na przejażdżki rowerem po okolicy, a puszczenie się w trasę ulicami miasta to za duże wyzwanie, ale ostatnio coraz bardziej mi brakuje tego dwukołowego przyjaciela, zwłaszcza, że na tak wielu blogach głośno o rowerowym szaleństwie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na rower nigdy nie jest za późno ani nigdy nie jest się na niego za starym. A to super sprawa na wolne popołudnie, serio. Ja np.jestem w trakcie nauki jazdy na rolkach mimo wswojego wieku :) Więc na ruch nest zawsze czas i w każdym wieku. Łap za rower i ciesz się wiatrem we włosach :)

      Usuń
  3. Jazda na rowerze jest super, też lubię tak się poruszać, ale nie spotkałam się nigdy z takim zachowaniem które wymienilas, tu w Wielkiej Brytanii, ludzie schodzą na jedną stronę jak widzą że jedzie rower to jest dla nich normalne i zwykle jeszcze się uśmiechna do Ciebie, oczywiście w pozytywnym sensie a nie ironicznym. Ja głównie Jeździłam chodnikami,chyba że była ścieżka rowerowa bo jakoś nie sprawia mi to przyjemności jechać razem z samochodami, może też po części ze strachu, nie wiem. Ale jeździ mi się znacznie wygodniej po chodniku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to kolejna rzecz której Polacy powinni uczyć się od Brytyjczyków! W Polsce bardzo często spotykam się z komentarzami, niestety. Rozumiem, że wolisz jeździć po chodniku lub ścieżce, bo sama niejednokrotnie bałam się poruszać po ulicy. Kierowcy często przejeżdżają zbyt blisko mnie i często boję się, że po prostu mnie przewrócą na tym rowerze.

      Usuń
  4. W Polsce wiele razy się spotkałam właśnie z takimi komentarzami ze strony pieszych. Dawno na rowerze nie jeździłam, a naprawdę uwielbiam to robić, więc będę musiała nadrobić stracony czas :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rower to doskonały pomysł na spędzenie popołudnia, więc jak już wrócisz to Polski to możesz zacząć "zwiedzać" poprzez ten środek lokomocji :)

      Usuń
  5. Dawno już nie jeździłam na rowerze, ze swojego starego wyrosłam, a wymarzonego (też z koszykiem! ;D) jeszcze nie mam. Ale przyznam, że chociaż zgadzam się z punktem widzenia, jaki przedstawiłaś, to niestety kij ma dwa końce i spotkałam wielu rowerzystów pozbawionych jakichkolwiek manier. Rozpędzeni szusują po chodnikach i dzwonkiem przeganiają innych, nawet nie próbując zwolnić, nie przeprowadzają roweru przez przejście, chociaż wcale nie ma tam przejazdu (bo w moim mieście tylko w kilku miejscach są oznaczone przejazdy).
    I muszę przyznać, że zarówno piesi, jak i rowerzyści i kierowcy mają swoje za uszami i niestety nie każdy będzie w stanie uszanować, że nie jest na tej drodze/tym chodniku sam. ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, oczywiście masz rację. Też kilkakrotnie spotkałam się z takimi "mistrzami slalomu" buszującymi między ludźmi. Ale nie rozumiem ich,b o to jest niebezpieczne zarówno dla nich jak i dla pieszych. Nawet ostatnio jechałam sobie na rolkach po wyznaczonym do tego deptaku, a rozpędzony Pan na rowerze, prawie mnie potrącił (jechał za mną, więc chcąc nie chcąc nie mogłam go widzieć) i jeszcze na mnie nawrzeszczał. To było dla mnie trochę szokujące, bo to on zawalił jadąc tak szybko i tak nie ostrożnie.

      Usuń
  6. Uwielbiam jeździć na rowerze, ale boję się gdy tylko wyjadę na drogę.. W moim mieście jest wiele wredny kierowców, sama z reszta jestem kierowca i szczerze nie rozumiem oburzenia wszystkich wokół. Każdy ma prawo do robienia tego co lubi.
    Dziękuję za miły komentarz! Z wielką chęcią połącze siły, będzie o wiele lepiej z kimś walczyć niż samemu! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam rower, ale muszę już z niego zrezygnować ;/
    Ech... wystarczy odrobina wyobraźni i dobrych chęci a wszyscy się pomieszczą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. By wszystkim żyło się lepiej musimy zauważać drugiego człowieka. Prawda stara jak świat. Nie myślałaś o specjalnym siodełku na rower dla maluszka?

      Usuń
    2. Dokładnie :)
      I tak nie mogę teraz jeździć rowerem. Jestem na półmetku ciąży i brzuch mi wadzi ;P

      Usuń
    3. Ha! No tak, to było by ciężkie. Zapomniałam :)

      Usuń
  8. Bardzo lubię jeździć na rowerze, ale raczej robię to po chodnikach z jednego prostego powodu. Boję się jechać po dużych, ruchliwych ulicach. Jak dla mnie kierowcy, rowerzyści i piesi mają w niektórych przypadkach rację. Nigdy nie usłyszałam, że jadąc na rowerze powinnam po drodze jeździć. Za to będąc pieszym, denerwują mnie rowerzyści, którzy jadą po chodniku i przeganiają mnie dzwonkiem, chociaż drogę rowerową maja po drugiej stronie. Kierowcy z kolei nie zwracają uwagi na rowerzystów, a piesi jak święte krowy idą po drodze rowerowej i nawet łaskawie sie nie przesuną, gdy widzą rower jadący wprost na nich. Jak widać, każdy ma swoje racje i błędy. Ja natomiast gdy jeżdżę na rowerze zauważyłam jedną rzecz. Gdy na przejściu dla pieszych nie zejdę z roweru, kierowca jeszcze bardziej przyśpieszy, żebym nie mogła przed nim przejechać. Jeśli widzi, że zeszłam z roweru, zatrzymuje się i mnie przepuszcza. Dlatego staram się praktykować schodzenie z roweru na przejściach. Opłaca się, bo dzięki temu mogę szybciej przejść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś w tym jest. Kierowcy faktycznie chętniej przepuszczają na pasach kiedy rower prowadzę niż jak przejeżdżam. Z resztą oczywiście też się zgadzam.

      Usuń
  9. Na rowerze nie jeżdżę, ale chodzę po chodnikach i ciągle można na nich zobaczyć rowerzystów, ale... nie przeszkadzają mi oni :D Wręcz przeciwnie - wolę szybciej jeżdżące osoby niż te wolno chodzące... :D

    pospolitaola.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, czasami tacy pieszy z tempem ślimaka są jeszcze gorsi niż rozpędzeni rowerzyści. Szczególnie jak się człowiek gdzieś spieszy, a oni idą całym chodnikiem.

      Usuń
  10. Ja również uwielbiam mój rower! Mam go od drugiej klasy podstawówki. Wciąż ten sam, niezmienny, który dostałam na pierwszą komunię :D Uwielbiam go, bo kurka wodna, to najlepszy środek transportu ever! Tyle kilometrów na nim przejechałam, tyle świata zwiedziłam, tyle przygód przeżyłam! To mój taki cichy towarzysz :) Wszędzie się nim dostanę, szybko, zgrabnie i nie trzeba płacić za parking :D Jazda na rowerze ma i oczywiście swoje wady, ale czym to jest przy przyjemności, jaką ze sobą niesie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój rower z komunii też uwielbiałam, bo miałam z nim tyle przygód! Tak jak Ty. Co to były za czasy kiedy na komunię rower to był hit. Ale mój Narzeczony kategorycznie stwierdził, że mój stary rower to wiocha i dlatego zmieniłam na nowy. Ale z ciężkim sercem :)

      Usuń
  11. Ja nie mam mojego wymarzonego roweru, marzy mi się taki z koszem. Mogłabym nim wyruszać w długie wycieczki, dużo jest plusów jazdy rowerem :) Jednak u mnie w mieście ostatnio dużo komplikacji jeśli chodzi o rowerzystów. Tych którzy nie jeżdżą drażni gdziekolwiek się rower nie pojawi, na chodniku źle, na ulicy też źle. Nikomu się nie dogodzi :) Mieszkam w małym mieście, więc zwykle wszędzie chodzę pieszo, mój rower trochę zarósł kurzem w piwnicy, ale chyba pora go przeprosić i zacząć korzystać z niego częściej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopóki ktoś sam nie wsiądzie na rower będzie zagorzałym jego wrogiem wszędzie. Niestety tego nie zmienimy. Pewnie, wskakuj na rower. To super pomysł na spędzenie miło weekendu :)

      Usuń
  12. waspanie, że możesz poznawać świat z tej perspektywy...
    Zapraszam do mnie...

    OdpowiedzUsuń
  13. mnie to się marzy taki piękny rower damka, z koszyczkiem, najlepiej w jakimś pastelowym kolorze <3 ALE BYM JEŹDZIŁA! :D a o kulturze rowerzystów i pieszych to się raczej nie wypowiem, bo tutaj w Berlinie każdy zna swoje miejsce. gorzej wygląda sprawa w relacji rowerzysta - kierowca samochodu :/

    OdpowiedzUsuń
  14. Mi tak jak osobie wyżej marzy się nowy rower, najlepiej taki miejski kolorowy. Póki, co jeżdżę na starym i też jest super:) Uwielbiam wycieczki rowerowe z moim tatą.

    Jull.pl - klik!

    OdpowiedzUsuń
  15. Jazda rowerem to trochę jak latanie :) Zawsze uciekam na ścieżki rowerowe, tam mniej marudnych ludzi :)

    OdpowiedzUsuń
  16. mam te same odczucia co do mojego roweru - niestety nie mam sporo czasu dla niego ; (

    ciemoszewska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja się zawsze denerwuję jeżeli ktoś na rowerze jedzie po chodniku i robi to w sposób niekulturalny, tzn, nawet mnie nie poinformuje że jedzie, nie zadzwoni dzownkiem NIC ! I już 3 razy bym była potracona przez rower albo mój pies. Masakra, ludzie sa teraz straszni. Co innego jak człowiek który jedzie po chodniku wcześniej krzyknie, albo powie przepraszam, to rozumiem. Na tym to wszystko polega. Ostatnio nawet musiałam się wykłócać z pewnym facetem, który zajechałby mi psa.
    Pozdrawiam:)
    Zapraszam do mnie na nową recenzje;)
    (recenzentka-ksiazek.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja nie mam takiego problemu, bo nie ma u mnie ścieżek rowerowych. xD
    Ja sama jestem i pieszym i rowerzystą i kierowcą samochodu, więc mogę się wcielić w każdą z sytuacji i w każdej coś mnie irytuje.
    Gdy jestem pieszym, to czasem denerwują mnie rowerzyści na chodniku, być może dlatego, że sama chodnikiem nie jeżdżę. Chociaż gdy ktoś jedzie uważnie i tak jak Ty - zna swoje miejsce na tym chodniku, to jest okej. Gorzej, gdy ktoś jedzie jak wariat, a Ty idąc chodnikiem musisz uważać, żeby ktoś Cię nie rozjechał...
    Gdy jestem rowerzystą - z racji tego, że nie jeżdżę chodnikiem, nie raz doświadczam wyprzedzania przez samochody. Tutaj denerwuje mnie wymijanie na centymetry. Ludzie są czasem tak bezmyślni i pędzą obok Ciebie nawet nie wychylając się poza linię drugiego pasa BO ON SIĘ ZMIEŚCI. Nikt jednak nie pomyśli, że może trącić rowerzystę, a nawet tego do tragedii nie trzeba - przy odrobinie nieszczęścia wystarczy mocniejszy podmuch i można stracić równowagę.
    Gdy jadę autem denerwują mnie rowerzyści, którzy jadą ruchliwym odcinkiem, gdzie na prawdę ciężko się wyprzedza - środkiem pasa albo wystarczająco daleko od pobocza, by kierowca nie był w stanie go wyprzedzić. Najczęściej są to właśnie starsze osoby, lub cwaniaczki, które jeszcze się głupio ze swojej głupoty cieszą.
    No i tyle. Trzy perspektywy i trzy powody do marudzenia. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wymijanie na milimetry też mnie wkurza. Żaden kierowca nie wpadnie na to, że może akurat będzie dziura i chciałabym ją ominąć. U mnie często to się zdarza i wtedy tak jak mówisz wystarczy lekkie draśnięcie i koniec. On jest cwany, bo siedzi w samochodzie. Gdy prowadzę auto też często trafiam na takich co jadą środkiem ulicy, a już całkowicie wkurzający są Ci na skuterach. Brr! Myślą, że cała ulica ich.

      Usuń
  19. Zazdroszczę ludziom mieszkającym w miastach. MOŻECIE JEŹDZIĆ NA ROWERACH I SIĘ NIE MĘCZYĆ! Mieszkając na wsi w górach to bardzo słaby pomysł, szczególnie jak trzeba dojeżdżać do miasta 30km, dlatego zazdroszczę, bo rower to cudowny rodzaj transportu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale Wy za to jeżdżąc na rowerze możecie podziwiać piękne widoki i pomyśleć. Jest pewnie w koło cisza, a u nas w mieście szum przejeżdżających samochodów :)

      Usuń
  20. To prawda. Ja też wsiadłam ostatnio na rolki, choć w moim wykonaniu jest więcej śmiechu niż jazdy. Najbardziej boję się górek :)

    OdpowiedzUsuń

Miło mi, że tu jesteś. Zostaw ślad po sobie, a na pewno zaglądnę też do Ciebie.