A potem przychodzi dorosłość...

Dorosłość. To coś bardzo zabawnego, szczególnie w wykonaniu ludzi. Będąc dziećmi nieustannie do niej dążymy, a kiedy już ją osiągniemy dalibyśmy wszystko by wrócić do beztroskiego dzieciństwa. Ale czym jest ta dorosłość? W przypadku nastolatek to ucieczka z domu czy osiągnięcie pełnoletności. W przypadku starszych to odpowiedzialność za własne czyny. Dla każdego to coś indywidualnego i na pewno nie mierzalnego.


Z racji moich sobotnich urodzin naszło mnie na pewne rozmyślenia. Choć na torcie nie było już osiemnastu świeczek to ja wciąż jeszcze nie czuję się w pełni dorosła. Mieszkam z dala od domu,sama się utrzymuje, jestem zaręczona. Potrafię zrobić obiad, posprzątać, obsługiwać pralkę. A jednak wciąż nie mogę powiedzieć, że czuje się stuprocentową dorosłą kobietą. Jest coś we mnie z dziecka. Najchętniej wróciłabym jeszcze do liceum, kiedy wszystko było proste, łatwiejsze. Mama dbała o wszystko, nie trzeba było się zastanawiać co zrobić na obiad i o której wstać do pracy. I nie chodzi o to, że tego nie cierpię. Wręcz przeciwnie, bardzo to lubię. 

Podobno dzieckiem się jest tak długo jak ma mamę. Być może to prawda, bo dla każdej matki córka/syn będzie zawsze małą dziewczynką czy małym chłopcem. Ale pokuszę się o inną teorię. Dzieckiem jest się do momentu, kiedy rodzi się nam mały dzidziuś. Wtedy przychodzi dorosłość i...odpowiedzialność za drugiego człowieka. A to, moim zdaniem, najlepszy wyznacznik bycia dorosłym. Bo oprócz swojego życia, mamy jeszcze życie tej małej istoty. To trochę jak z miłością, choć nie do końca, bo mówiąc sakramentalne "tak" nie mamy przed sobą rocznego malca. Mamy osobę dojrzałą, często w naszym wieku, która potrafi o sobie decydować. Z dzieckiem jest inaczej, trudniej. Bo to my podejmujemy za nie decyzje, my kształtujemy jego drogę, od nas zależy jakim stanie się człowiekiem. 

Dzisiaj coraz częściej nastolatki rodzą dzieci (co jest dla mnie absurdem, bo żyjemy w dobie internetu i ogromnej dostępności środków antykoncepcyjnych) i wtedy pada słynne "dziecko ma dziecko". Ale to nie do końca tak jest, bo życie tej dziewczyny wywraca się o 180 stopni i nic nigdy nie będzie już takie samo. Dziecko zmienia każdego człowieka, nawet smarkatą gówniarę. Może nie na tyle, żeby od razu wszyscy to widzieli, ale z tej lekcji życia na pewno coś wyniesie. Jakaś część jej na pewno staje się doroślejsza. Choć wiadomo od każdej reguły jest wyjątek. Może rozwiązaniem problemu "dziecko rodzi dziecko" byłyby jakieś spotkania z psychologiem w formie obowiązkowej lekcji dla gimbazy? Albo po prostu więcej uwagi rodziców. Nie wiem. 

Bycie dzieckiem jest przyjemne. Dorosłość jest trudna i problematyczna. Kiedyś każdy z nas się przekona, że "mamo, przecież jestem dorosła i mam prawo decydować o sobie sama" wcale nie jest takie fajne jak nam się wydawało. A czas beztroskiego dzieciństwa i matczynego schronu mógłby trwać o wiele dłużej. A Wy jak uważacie? Tęsknicie czasem do czasów błogiego dzieciństwa?  

16 komentarzy:

  1. Chyba każdy z nas chciałby być wiecznie młody. Chcielibyśmy być piękni, młodzi, bogaci.
    A młodość to jedna z niewielu rzeczy, których nie kupimy za żadne pieniądze. Pewnie dlatego tak za nią tęsknimy i ją idealizujemy..
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Młodość jest piękna, masz rację człowiek staje się osoba dorosłą jak jest odpowiedzialny za malutkiego członka rodziny i wtedy myślę, że ta dorosłość sama przychodzi, bo wiemy, że teraz to my tworzymy naszą własną rodzinę.

    A co do nastoletnich matek, to faktycznie jest dla nich skok na głęboką wodę, chociaż często ich rodzice zajmują się maleństwem, ale młodość jest jedna, więc myślę, że niektórzy zbyt szybko chcą się stać "dorośli".

    OdpowiedzUsuń
  3. Najlepiej byłoby cieszyć się obecnym stanem i nie myśleć o tym co było lub co będzie. Wiem, że to trudne, bo sama wyobrażam sobie nie raz moje życie za 5-10 lat - poukładane, szczęśliwe, jako żona i matka... Albo wracam myślami do tych lat, kiedy moim największym problemem było to, że jest już późno, mama mnie woła do domu, a ja się chcę jeszcze trochę pobawić...

    Zgadzam się z Tobą, że takie przyjście maluszka na świat jest chyba wyznacznikiem dorosłości. Odpowiedzialność, która ciąży, kształtuje ludzi i sprawia, że trudno już ich nazwać dziećmi...

    OdpowiedzUsuń
  4. dorosłość to kupa, ogromna, kupa, bardzo chciałabym być dzieckiem, bez problemów!

    OdpowiedzUsuń
  5. a ja nie przepadam za tą pieśnią euro, bo już za dużo jej było :P

    OdpowiedzUsuń
  6. dorosłość jest względna. ja też nie czuję się dorosła, nie mam na głowie kredytów, domu, męża i dzieci, a mam 24 lata :D znam sporo ludzi w moim wieku oraz młodszych, którzy założyli rodzinę i spłacają kredyt za dom :d to nie dla mnie. chcę się czuć młoda takk długo, jak to tylko możliwe :) czy kiedyś będę stuprocentową dorosłą kobietą? nie wiem, nie sądzę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wychodzę z założenia że w każdym jest trochę dziecka, nawet niezależnie od tego ile się ma lat. Tak mi się zdaje. Bycie dzieckiem kojarzy mi się jednak z brakiem odpowiedzialności... choć w sumie dorośli, niektórzy, pod tym względem również mocni nie są.
    niemniej, trzeba korzystać z czasu jaki się ma niezależnie od tego czy ma sie lat 22, czy 40.

    OdpowiedzUsuń
  8. Niestety dużo racji zawarłaś w tym poście, ale przypominam, że każdy człowiek ma w sobie coś z dziecka i to jest piękne! :) Ja chyba nigdy nie chciałam być dorosła, czasem tylko brakowało mi swobody, którą zabierali mi rodzice, podejmując za mnie decyzje. Teraz tej swobody mam więcej, ale i więcej na głowie... No cóż, taka kolej rzeczy i każdego to czeka :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mimo, że mój wiek wskazuje na to, że powinnam się czuć dorosła, bo jestem pełnoletnia, nie czuję się jako osoba dorosła. Uważam, że każdy ma w sobie coś z dziecka i wcale nie ma w tym nic złego. Nie raz sobie myślę, że mogłabym jeszcze pochodzić do liceum, ale z racji tego, że niedawno je skończyłam, pamiętam, że nie obyło się bez stresu i przebywania z ludźmi, których nie lubię, dlatego po chwili porzucam tą myśl. Kiedyś moja kuzynka zapytana o to, czy chciałaby powrócić do gimnazjum odpowiedziała, że uważa, że każdy etap powinno się przejść tylko raz. I nie ukrywam, że się z nią zgadzam. Dalej się uważam za takie wyrośnięte dziecko, ale mi to nie przeszkadza. Jeśli chodzi o bycie matka, na pewno kształtuje to nas i chcąc, czy nie chcąc musimy stać się odpowiedzialni nie tylko za siebie, ale i za drugą osobę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie raz tęsknię do czasów, gdy moim jedynym obowiązkiem była szkoła czy studia i całe lato, zamiast biegać do pracy, mogłam wylegiwać się na słońcu. :P
    Niestety nie mieszkam sama i na razie się na to nie zanosi, a powiem Ci, że w tym momencie bardzo ciągnie mnie do tej całkowitej niezależności i samodzielnego dbania o siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem Cię. Ja po roku samodzielnego mieszkania wróciłam do rodziców, ale długo tego nie wytrzymałam i znowu od nich uciekłam. Jednak takie bycie niezależnym i samodzielnym jest bardzo dobre w pewnym momencie. Kiedy wracam do domu już nie mam ochoty wszystkich pozabijać :)))

      Usuń
  11. Och to prawda, dziecko wywraca życie do góry nogami. Sama znam nastoletnią matkę, która zawsze wydawała się dość... powiedzmy, że lubiła dzielić się w internecie każdą chwilą swojego życia, nawet tą intymną. Odkąd urodziła dziecko jej facebookowa tablica jest nie do poznania, ona sama stała się powściągliwa w faktach. Być może to mało by mówić o dojrzewaniu, ale myślę, że dla tego typu osoby to wielki krok.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może po prostu dorosła do tego, że fejsbukowi znajomi nie muszą wiedzieć wszystkiego. I bardzo dobrze! Tak jak pisałam, dziecko zmienia ludzi, twoją znajomą najwidoczniej też zmieniło. :)

      Usuń
  12. ja nie lubię pisać o miłości, bo jestem tego samego zdania, powinno się ją czuć a nie ubierać w słowa, które i tak nie ukazują jej piękna. ale skoro mój blog to zbieracz myśli, to zebrałam wszystko, co myślałam w tamtej chwili :D

    OdpowiedzUsuń
  13. a w dorosłości jest super tylko to, że można kupić sobie piwo smakowe na legalu :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Wiesz mam chyba tak samo, mój chłopak często mówi mi, że przydało by się w końcu dorosnąć, lecz bycie dzieckiem jest przecież takie wygodne. Zero zmartwień i beztroskie życie. 21 na karku a ciągle chciałabym wrócić do czasów dzieciństwa!Pozdrawiam ^_^

    OdpowiedzUsuń

Miło mi, że tu jesteś. Zostaw ślad po sobie, a na pewno zaglądnę też do Ciebie.